Nie marzę o podróży dookoła świata

– czyli podróżnicze mody i stereotypy

Niedawno przeglądałyśmy z przyjaciółką zapowiedzi spotkań podróżniczych w Warszawie: Peru, Meksyk, Indie, Australia, Azja Południowo-Wschodnia… A kiedy w końcu będzie coś o interesujących mnie kierunkach? – spytała Aga lekko sfrustrowana. – Anglia, Szkocja, Norwegia, Austria, Kanada?

Żeby było jasne – nie mam nic przeciwko spotkaniom poświęconym Azji czy Ameryce Południowej. Nie narzekam, bo mnie Latynoameryka bardzo fascynuje. Jednak nie da się nie zauważyć pewnej tendencyjności w doborze tematów takich imprez i prelekcji (odnosi się to zresztą również do książek podróżniczych). Ze świecą szukać ciekawych relacji z Europy czy Ameryki Północnej, a przecież nie chodzi o to, że nikt tam nie jeździ. Tylko wszyscy jakoś wychodzą z założenia, że im dalej, egzotyczniej, bardziej ekstremalnie – tym ciekawiej. A to przecież nieprawda.

Podróżniczy wyścig szczurów

 Od lat czytuję książki podróżnicze i reportaże i już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że na świecie naprawdę nie brakuje odważnych i szalonych ludzi dokonujących fantastycznych rzeczy. Pieszo przez dżunglę amazońską, autostopem przez świat, rowerem przez Azję…. Nie każdy jednak umie opisać swoje przygody w sposób jednocześnie lekki, barwny i rzetelny.

Nie chodzi mi tu nawet o reportaże z prawdziwego zdarzenia, tylko o zwykłą, dobrze się czytającą literaturę podróżniczą. Tu niestety albo i stety niedoścignionym wzorem pozostaje chociażby Arkady Fiedler. On potrafił pisać o bitwie mrówki z chrabąszczem w tak pasjonujący sposób, że czyta się to do dziś z zapartym tchem. W dodatku posługiwał się pięknym językiem, a ja osobiście – może jestem staromodna – tego również wymagam od literatury. Książka to jednak nie blogasek.

Nie będę wgłębiać się dalej w ten temat, bo nie o poziomie współczesnej literatury ma być ten tekst. Tylko chociażby o tym, że nie odległość się liczy, nie długość i nie ekstremalność podróży. Wszyscy chyba czasem ulegamy takim trendom, bo kręci nas egzotyka i nie ma w tym nic złego. Gorzej, gdy pociąga to za sobą też inne skutki, np. stereotypizację rzeczywistości.

Skrajnym przypadkiem są programy takie jak Asia Express, prezentujące odległe nam kraje i kultury w sposób płytki i przekoloryzowany. Ale kto nie ma na sumieniu podobnych grzechów, robienia sobie „etnicznie” wyglądających zdjęć z „tubylcami” czy nadmiernego podkręcania niektórych podróżniczych doświadczeń – niech pierwszy rzuci kamieniem. Wszyscy wpadamy w podróżniczy wyścig i próbujemy udowodnić, jakimi to jesteśmy hardkorami.

stereotyp3.jpg

Stop Bucketlistom

„15 miejsc które trzeba zobaczyć”, „30 rzeczy, które MUSISZ zrobić przed trzydziestką”, „10 najpiękniejszych państw świata” – dobrze znamy te nagłówki. Takie teksty mogą być fantastycznym źródłem informacji i inspiracji, ale czasem odnoszę wrażenie, że ich autorzy trochę się zapędzają. Moim zdaniem nie ma miejsc, które MUSZĘ zobaczyć, bo jak nie… to co? Moje życie będzie niepełne, moja podróż nie dość fajna?

Każdy ma swój styl podróżowania, swoje własne zainteresowania i preferencje. Osobiście nie przemawia do mnie modna od lat koncepcja podróży dookoła świata. Nie wynika to z żadnego podróżniczego hipsteryzmu czy młodzieńczego buntu, nie krytykuję osób, które taką podróż odbyły czy odbywają – wręcz często czytam ich relację z zapartym tchem, podziwiam zdjęcia i historie.

Po prostu, im więcej podróżuję, tym bardziej staję się zwolenniczką idei slow travel, dogłębnego poznawania danego miejsca, jego kultury, lokalnych uroków. Już dwumiesięczny tour po kilku raptem krajach Azji był dla mnie zbyt pospieszny. Następnym razem, gdy trafią mi się długie wakacje w tamtych stronach, z radością spędzę całe dwa miesiące (albo i dłużej) w samej Indonezji. Dlatego nie kręci mnie idea długiej i intensywnej podróży dookoła globu, częstej zmiany miejsc. Czuję, że z natłoku wrażeń i doświadczeń nie wyniosłabym za wiele.

Jasne, gdyby ktoś kupił mi bilety na loty dookoła świata, nie odmówiłabym prezentu. Ale już gdybym dostała rok wolnego i pieniądze, zagospodarowałabym je inaczej – może na Amerykę Południową? A i tak pewnie zobaczyłabym ledwie ułamek tego, co ten kontynent oferuje.

Plecak vs. walizka

Popularna jest też idea backpackingu, czyli szlajania się po świecie z plecakiem, od hostelu do hostelu, niskobudżetowo i w spartańskich warunkach. Backpackerzy, myśląc, że wędrują poza utartym szlakiem, w rzeczywistości niemal wszyscy wydeptują te same ścieżki, polecane przez TripAdvisor i Lonely Planet. Znam jednak osoby, które otwarcie backpackingu nie lubią, zamiast plecaka wybierają walizkę, zamiast trekkingu przez dżunglę – muzeum, zamiast taniego guesthouse’u – czterogwiazdkowy hotel. Może i wygląda to mniej imponująco na Instagramie, ale ich doświadczenia wcale nie muszą być gorsze.

Nie chcę tutaj udowadniać, że właśnie mój styl podróżowania jest najlepszy. Sama zresztą podróżuję bardzo różnie, zależnie od miejsca, humoru i towarzystwa. Kiedyś już pisałam, że to w jaki sposób zwiedzamy świat wcale nie świadczy o jakości naszej podróży. Podobnie jak nie świadczą o tym pokonane dystanse.

Najbliższe 2 lata planuję spędzić w Europie i poświęcić je na lepsze poznanie tego kontynentu z rodzinnym krajem na czele. Marzy mi się też wycieczka na Wyspy Brytyjskie – więc serio, ktoś mógłby zorganizować ciekawe spotkanie na temat!

stereotyp4.jpg
Portugalia – mało egzotyczna destynacja, a jednocześnie jeden z moich ulubionych krajów na Ziemi.

24 uwagi do wpisu “Nie marzę o podróży dookoła świata

  1. Podpisuje sie pod Twoim biletem. Szczególnie pod zdaniem : „Ale kto nie ma na sumieniu podobnych grzechów, robienia sobie „etnicznie” wyglądających zdjęć z „tubylcami”. Chociaz – z ręką na sercu – nie mam takich zdjec, nigdy nie szukalam okazji i mam nadzieje, ze nie bede musiala wybierac sie na takie „wycieczki”…
    Europa, lub po prostu kraj w którym sie mieszka (w moim przypadku Francja, daj znać, kiedy zawitasz do Lyonu :))) są bardzo ciekawymi celami turystycznymi. Moim dzieciom do dziś najbardziej podobały sie wakacje w… deszczowej Irlandii.
    Ale moze aby zdać sobie z tego sprawę, trzeba zjeść beczkę soli gdzieś na drugim krańcu świata ?

    Zycze milych i pelnych wrazen podrozy po Starym Kontynencie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  2. Zgadzam się w pełni! Ma dokładnie takie same przemyślenia z Gruzji, która stała się ostatnio bardzo modną „destynacją” (ech, nie cierpię tego słowa!). Super-hardcorowi-backpackersi jak wyjęci z jednej formy podążają między pięcioma najbardziej popularnymi atrakcjami turystycznymi, ani na sekundę nie zbaczając z głównych tras. Zero refleksji, że tak naprawdę oglądają w głównej mierze gruzińską cepelię wykreowaną na potrzeby turystów. Heh…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Hehe, no co kto lubi 🙂 Z jednej strony świetnie dla Gruzji, że robi pieniądze z backpackingu, który jak najbardziej stał się już gałęzią masowej turystyki. Fajnie, jakby to była jeszcze świadoma turystyka, nie ingerująca w kulturę, środowisko naturalne etc. A o to już trudniej.

      Polubienie

  3. Podpisuję się obiema rękami, a nawet i nogą 🙂
    Zawsze staram się spędzić jak najdłużej mogę w jednym kraju, żeby poznać go z innej strony. Dlatego też mieszkając w Wietnamie większośc podróży odbyłam właśnie po Wietnamie, wychodząc z założenia, że mogę polecieć gdzieś do innego państwa na weekend, ale chyba lepiej poznać to, co mam pod nosem, skoro teraz mam na to czas (i dokładnie tą samą zasadą kierowałam się w Tajlandii).
    I druga część – kiedyś uważałam, że tylko namiot, autostop i niskobudżetowe szlajanie się pozwolą mi poznać ludzi i zobaczyć, jak wszystko wygląda „na prawdę”. Kiedyś granatem by mnie nie oderwano od spania gdzieś w krzakach. Z biegiem czasu mocno się zmieniło (chyba głównie z zasobnością portfela…) moje myślnie i zorientowałam się, że śpiąc w hotelu oszczędzam nerwy i czas, który bym spędziła na rozbijanie namiotu i szukanie miejsca dla niego… i jestem bardziej bardziej wypoczeta, więcej mogę zobaczyć. To samo z transportem – kiedyś moim mottem było „nie cel się liczy, tylko droga” – ale ileż to razy miałam dosyć łapania autostopu… Wszystko ma swój urok 🙂

    Uhh, alem się rozpisała. Bardzo dobry post!:)

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Z pewnych rzeczy się chyba po prostu wyrasta… na szczęście 😉 Swoją drogą, zazdroszczę Ci dogłębnego poznania Tajlandii. Ja zahaczyłam tylko o typowo turystyczne szlaki i mam wrażenie, że w związku z tym moja opinia o tym kraju jest mocno niesprawiedliwa.

      Polubienie

  4. Bardzo fajny wpis i w 100% zgadzam się co do jakości książek, coraz trudniej jest znaleźć coś ładnie napisanego (a nie dziennik z podróży co to tam działo się każdego dnia z kolei). Książki Piotrka Strzeżysza są jeszcze nadzieją 😀
    Co do prezentacji, to myślę, że są takie jaki jest popyt, sama miałam o Norwegii i bałam się, że nikt nie przyjdzie (trochę ludzi było, ale bez porównania :D). Widziałam też ostatnio Estonię i Finlandię więc może się coś zmienia 😛
    O dyskusjach plecak vs walizka już nie wspominam nawet 😀

    Polubione przez 1 osoba

  5. Bardzo fajny wpis, zgadzam się w zupełności 🙂 Za mną też chodzi ostatnio Europa, bo jest tyle zakątków, do których jeszcze nie dotarłam. I też już podróżuję inaczej niż kiedyś, wolniej, nie skupiając się na „zaliczeniu” kolejnych zabytków, tylko wczuwając się w klimat danego miejsca. Lubię też jakiś poziom komfortu, więc backpacking dla mnie odpada (co wcale nie oznacza, że rozbijam się po Ritzach, zwykłe B&B czy małe hoteliki są jak najbardziej ok). Żeby w pełni skorzystać z wyjazdu, muszę po prostu mieć możliwość porządnie się wyspać (co w moim przypadku oznacza własny pokój, bo mam bardzo lekki sen i nawet przez stopery słyszę chrapanie…) i umyć 😉 Na trekking po dżungli mogę się wybrać na dzień czy dwa, ale potem poproszę czyste łóżko i prysznic 😀

    Polubione przez 1 osoba

  6. Ja pamietam popularny zeszloroczny naglowek z FB: „ten czlowiek ma 24 lata i odwiedzil wszystkie kraje swiata. Zobacz gdzie najlepiej wyjechac wedlug niego”. Moze i byl w kazdym panstwie swiata, ale nie uwazam ze jego pobiezna wiedza bylaby zbyt doglebna. Podejrzewam, ze w niektorych krajach spedzil kilka godzin tylko po to zeby odhaczyc je z listy. I tak jak piszesz, to jego sprawa zeby zrobic z podrozowania bicie reordow, ale to ze robi z siebie specjaliste od wszystkich krajow swiata to juz lekka przesada.

    Polubione przez 1 osoba

  7. Czasem dopadają mnie wyrzuty sumienia, że nie jeżdżę, jak moi znajomi do Azji. Przecież z Australii to tak blisko… Ale ale, w zamian za to eksploruję różne rejony Australii, a jest co zwiedzać 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  8. Dokładnie myślę tak samo. Bardzo podobał mi się ten wpis. Ja jestem właśnie z tych, którzy lubią „powoli” i nawet pomieszkać w jakimś kraju niż odhaczać „must-see”, i to z walizką i w sukience, mieszkając w airbnb lub w hotelu, bo tak mi wygodniej i już 🙂 niż z plecakiem i w backpakerskim hostelu 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  9. Podróże to moja pasja, czasami są to szybkie wypady, czasami dłuższe pobyty. Czy marzy mi się podróż dookoła świata? I tak i nie, wszystko zależy jak zdefiniować to „dookoła”. Mam kilka destynacji, w które chciałbym się udać (i nie jest to zamknięta lista), są one rozsiane po całym globie. W wiele miejsc chciałbym pojechać ponownie, co może być zrozumiałe biorąc pod uwagę moją utratę pamięci jakiej doświadczyłem w Maroko (i przynajmniej jak dla mnie powolny proces jej odzyskiwania).
    Zgadzam się z Tobą, że najlepiej poznawać świat od podszewki, poznając go powoli, a nie jak przysłowiowy już Japończyk biegający z tabletem jak kot z pełnym pęcherzem, choć i taki sposób poznawania świata nie jest mi obcy (aż wstyd się przyznawać).

    Polubione przez 1 osoba

  10. Zdecydowanie zgadzamy się co do idei „slow travel” – my też wolimy podróżować powoli, a dokładnie, jeśli można to tak ująć – przejechanie kilkuset kilometrów Tajlandii z Bangkoku na południe zajęło nam trzy tygodnie, ale dzięki temu udało nam się zobaczyć bardzo wiele zwłaszcza tych mniej popularnych miejsc.
    Roczna podróż do Ameryki Południowej – brzmi jak marzenie! 🙂
    Pozdrawiamy serdecznie,
    W/W

    Polubione przez 1 osoba

  11. W podrozy kocham miec wygodne lozko i super prysznic!
    Dlatego dla mnie szybkie i tanie noclegi nie wchodza w gre. Wystarczajaco duzo widzialam w zyciu aby juz nie gonic za iluzja jakiegos super miejsca, co trzeba go koniecznie odwiedzic.
    Przygoda tak ….. ale nie kosztem mojej wygody podrozowania. Mam wiele materialow z podrozy, ale z przerobieniem tego jakos nie nadazam….po prostu sa fajniejsze rzeczy w domu do zrobienia niz sleczenie nad computerem i pisaniem kolejnego postu z mojej ostatniej podrozy.
    Zreszta kazdy odkrywa swiat po swojemu,
    pozdrawiam

    Polubienie

  12. Z niektórymi fragmentami zgadzamy się w stu procentach. Na przykład z tym, że nie trzeba jeździć niesamowicie daleko żeby zobaczyć coś fajnego. My dzisiaj jedziemy do naszego ukochanego Poznania a w sierpniu do Walii i cieszymy się nie mniej niż na wypad na Filipiny 🙂 Prawda jest taka, że ile ludzi tyle pomysłów na podróże i to jest chyba najfajniejsze!
    Pozdrwiamy!

    Polubione przez 1 osoba

  13. Jestem totalna przeciwniczka wszelkiego rodzaju „musisz”… mus to wiadomo, co zrobic… A tak poważnie, ile osob, tyle sposobow na udany wypoczynek, poza tym nie dla kazdego podroz to wypoczynek… Sama nie podrozuje wg schematow, raz jest to 2tygodniowa wyprawa przez Tajlandie i Malezje, kiedy codziennie jestem gdzie indziej, a innym razem 2 tygodnie leze plackiem na plazy i nikt mnie nie zmusi, żebym chociaż palcem ruszyla… no, ale to ja…

    Polubione przez 1 osoba

Leave a Reply