Puszczykowo – nadwarciańska Nibylandia

Smaki dzieciństwa… Pamiętam je wszystkie. Pierogi leniwe w szkolnej stołówce. „Kocie Języczki” – jedyne dostępne mi wówczas słodycze, wydzielane kawałek po kawałku, języczek po języczku. Złociste omlety smażone przez Dziadka, grube i puszyste. I lody włoskie domowej roboty, czekoladowo-śmietankowe, pachnące słońcem i wakacjami, serwowane przy dworcu w Puszczykówku – jedyny smak, który przetrwał do dziś. 

Podróż sentymentalna

Rzut beretem od Poznania, a jakby inny świat. 17 km2 raju, magicznego mikrokosmosu, gdzie czas zwalnia, zatrzymuje się, a wręcz się cofa. Cofa nas do czasów dziecięcej beztroski.

Tak, ten tekst będzie subiektywną laurką. Owszem, mnie z Puszczykowem łaczą setki wspomnień z dzieciństwa (i nie tylko, bo tak właściwie to do dziś jeżdżę tu co roku choć na parę dni). Ale w tym miasteczku każdy może poczuć się dzieckiem: jeździć rowerem po lasach, kąpać się w jeziorze, zajadać się lodami robionymi według tradycyjnej receptury czy… bawić się w odkrywcę na statku Krzysztofa Kolumba.

Warta.JPG
Warta jesienią

Zielono mi

Mówi się, że Puszczykowo to miasto-ogród, ale może trafniejsze byłoby określenie miasto‑las.

Miasto ukryte w sercu Wielkopolskiego Parku Narodowego, w którego granicach znajdują się aż 3 rezerwaty ścisłe. Z dowolnego miejsca w Puszczykowie do lasu jest nie więcej niż 10 minut na piechotę.

Miasto, którego jedyny w swoim rodzaju Urząd Miejski mieści się w zabytkowym myśliwskim pałacyku z wyjściem wprost do Parku Narodowego. Stojąc przed Urzędem zobaczymy wyjątkowo trafny herb: puszczyk, słońce, drzewo i rzeka.

Miasto malowniczo położone w zakolu Warty, rzeka jest zarazem jego granicą. Pamiętam taplanie się w błocie za dzieciaka i kąpiele w rzece, czego dziś nie polecam. Ale piknik na zakolu – czemu nie. Siedząc o zmierzchu nad Wartą  nie widzimy miasta, tylko drugi brzeg, dziki i nieoswojony.

Panoramiocom.jpg
Panoramio.com

Po tej zielonej przestrzeni najlepiej poruszać się rowerem. Nieodzowny środek transportu w Puszczykowie, latem zresztą możemy się poczuć jak w holenderskim albo duńskim miasteczku. Na rowerze 70-letnia sąsiadka jedzie po bułki do sklepu, na rowerze hasają dzieciaki po lesie i listonosz rozwozi listy – a wygląda przy tym, jak żywcem wyjęty z jakiejś oldschoolowej kreskówki.

A jeśli nie na dwóch kołach, to może… konno? W Puszczykowie funkcjonuje Stajnia Niwka, o której właścicielach i atmosferze możnaby długo opowiadać. Jest to miejsce, gdzie nauczycie się jeździć w stylu, który dla mego niefachowego oka jest czymś pośrednim pomiędzy sztywną techniką brytyjską, a jeździectwem naturalnym rodem z Dzikiego Zachodu. Jazdy, zwłaszcza w terenie to czysta przyjemność – Wielkopolski Park Narodowy nadaje się idealnie dla miłośników jeździectwa.

Szczypta historii

Puszczykowo czy Puszczykówko? O co chodzi? Otóż pierwotnie znajdowało się tu kilka osad, których korzenie sięgają Średniowiecza – były to właśnie Puszczykówko, Niwka czy Stare Puszczykowo. Nazwa pojawia się po raz pierwszy w księdze sądowej w roku 1387 w formie Posczucovo i właściwie nie wiadomo skąd się wzięła – od puszczyka czy może od imienia założyciela? Puszczyka trudno tu spotkać. Prędzej  lisa lub zaskrońca.

las.JPG

Prawdziwy rozkwit tych okolic to moment otwarcia linii kolejowej w XIX wieku, czego wspomnieniem są 2 zabytkowe dworce: w Puszczykowie i Puszczykówko. Na przełomie XIX i XX wieku obie osady powoli stały się ulubionym miejscem wypadowym poznaniaków, powstały liczne wille, które tworzą lokalną zabudowę. W końcu wioski zostały połączone w jedno – jednak Puszczykowo otrzymało prawa miejskie dopiero w 1962 roku, dlatego do dziś ma mało miejski charakter. Brak przemysłu, bloków, wieżowców.

Znakomicie funkcjonują za to rodzinne biznesy, np. wielopokoleniowa firma cukiernicza Kostusiaków. I tu znów powracamy do kultowej ludziarni przy dworcu w Puszczykówku. Z małej budki ten lokal rozrósł się do wielkiej kawiarni. W słoneczne niedziele kolejka po lody ustawia się aż na ulicy.

Gratka dla podróżników

Las, woda, wille. Nic nowego, powiecie. To może nieco bardziej zaskoczy Was drewniany maszt statku sterczący dumnie pomiędzy dachami i widoczny nawet z okna pociągu. Bo wiecie, ja nie jestem pierwsza, która pokochała Puszczykowo.

Muzeum – Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera to miejsce, w którym każdy podróżnik poczuje się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Dziesiątki egzotycznych pamiątek pobudzających wyobraźnię, Ogród Kultur i Tolerancji z niesamowitymi replikami – w tym statek Santa Maria w skali 1:1 na który można się wdrapać. Piramida, indiański wigwam, posąg z Wyspy Wielkanocnej… Pamiętam, jakie wrażenie robiły na mnie te atrakcje kilkanaście lat temu. To tam po raz pierwszy zaczęłam marzyć o podróżach w nieznane i zakochałam się w Ameryce Południowej.

Muzeum prowadzone przez synów znanego podróżnika cały czas się rozwija, pojawiają się nowe eksponaty, ale też nowe projekty – spotkania z pisarzami, warsztaty, czy niedawny festiwal Orinoko nad Wartą. Nie bez powodu Muzeum zostało nominowane w plebiscycie National Geographic Travelera „7 Nowych Cudów Polski”.

Cóż, Arkademu Fiedlerowi okolice Puszczykowa również kojarzyły się z dzieciństwem – wspominał je nostalgicznie w książce autobiograficznej „Mój ojciec i dęby”. Bo wiecie, to niby miasteczko jakich wiele, ale ewidentnie rzuca na ludzi jakiś czar, skoro taki obieżyświat jak Fiedler ze wszystkich miejsc na Ziemi wybrał Puszczykowo i po wojnie osiadł tu na stałe. Śledząc jego przygody (podróżował niemal do samej śmierci) można stwierdzić, że i na niego Puszczykowo działało niczym Nibylandia – nigdy nie udało mu się w pełni dorosnąć.

Wpis powstał w ramach projektu wakacyjnego Klubu Polki Na Obczyźnie „Ukochane miejsce w Polsce”.

CO JESZCZE ZOBACZYĆ W OKOLICY?

Rogalin

W niepozornej pobliskiej wsi Rogalin stoi pałac Raczyńskich z XVIII wieku, w którym mieści się galeria malarstwa (perełki autorstwa Matejki, Wyspiańskiego, Boznańskiej). Atrakcją są też prastare nadwarciańskie dęby rogalińskie (najsłynniejsze: Lech, Czech i Rus) – spacerując pod tymi dębami Fiedler, jako mały chłopiec, marzył o podróżach do amazońskiej puszczy. WIĘCEJ INFO

Zamek w Kórniku

Historia tego miejsca sięga średniowiecza. Jak na prawdziwy zamek przystało, ma on swoją Białą Damę, a także obszerny park, w którym można zobaczyć wiele botanicznych osobliwości jak np. gruszki na wierzbie! WIĘCEJ INFO

Kornik zamek.JPG

Pojezierze Poznańskie

W Wielkopolskim Parku Narodowym znajdziemy wiele pięknych jezior, m.in. Jarosławskie czy Dymaczewskie (idealne na letnie kąpiele). Z kolei Jezioro Góreckie to ścisły rezerwat, na środku którego można dojrzeć wyspę, a na niej romantyczne ruiny zamku Klaudyny Potockiej. Do okolicznych jezior najłatwiej dojechać rowerem – są położone w lasach, w odległości kilku km od Puszczykowa. MAPA SZLAKÓW

Inne przydatne linki:

Blog o Puszczykowie

Puszczykowo – strona Urzędu Miasta

12 uwag do wpisu “Puszczykowo – nadwarciańska Nibylandia

  1. A nie napisałaś o jeszcze jednej ciekawostce, a mianowicie, Puszczykowo jak na tak małe miasteczko, posiada aż 3 domy klasztorne-nowicjackie. Wiem bo mieszkałem w jednym z nich ( w tzw. Górnym Puszczykowie) aż całe dwa przepiękne lata :).
    Miło wspominam spędzony tam czas, a zwłaszcza miejscowych. Niesamowite historie i niesamowita serdeczność, tyle w skrócie 🙂

    Pozdrawiam autorkę 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Leave a Reply